How my book was born...
My first book: "To the seven continents" is still available for sale for those of you who can read Polish or just like to enjoy 245 photographs printed inside. You can see more details of the book here. In the mid-October 2008 I spent in the printing plant 17 long hours. I was checking every sheet - how accurate the colors are, trying to improve something while staying at the machine... Three huge blocks of paper like that were printed out: Each of four colors was printed from the metal sheets in the separate tower:
All the big printed sheets were checked during printing every few minutes. And finally I saw the huge load of the sheets no 1 and 2 (there were 19 of them in total):
There were 3 shifts of printers changing during 17 hours. At midnight I was already so tired... (below).
But I was happy, that we finally successfully finished the work. Now you can already buy the book and to evaluate my work. Be tolerant please... It is my first book... I am sorry it is in Polish only and I have no funds to pay for the translation to English. But you will still find there more then 240 color photographs... |
Moja książka "Na siedem kontynentów" jest wciąż w sprzedaży. Najchętniej i z przyjemnością rozdałbym ją przyjaciołom i sympatykom, ale kto wtedy spłaci długi zaciągnięte na jej przygotowanie do druku i samą produkcję? Trudno - kosztuje tyle samo co książka pana Lecha Wałęsy, która mniej więcej w tym samym czasie ukazała się na rynku. Żartuję, że moja ma tą przewagę, że ma bardzo dużo kolorowych obrazków :-) Można już ją zamówić tutaj. Gdy książka powstawała spędziłem w drukarni 17 długich godzin. W tym czasie przez halę przewinęły się trzy zmiany pracowników, a ja trwałem, przyglądając się, jak powstaje moje dzieło, oceniając poszczególne arkusze i starając się sugerować możliwe do wprowadzenia poprawki. W tym czasie maszyny zadrukowały trzy takie bele kredowego papieru jak na zdjęciu obok. Druk odbywał się z przygotowanych dla poszczególnych czterech kolorów płyt:
Każdy z czterech kolorów (czarny, niebieski, czerwony i żółty) nanoszony był w osobnej wieży maszyny drukarskiej.
W trakcie całego druku pojedyncze arkusze były wzrokowo i komputerowo sprawdzane i na bieżąco korygowane:
W końcu z maszyny wyszła sterta wydrukowanych arkuszy nr 1 i 2 (po lewej). W sumie arkuszy było 19. I tak mijały godziny, a ja mogłem nareszcie oglądać, co z tego wyszło:
Kiedy przyszła północ (zdjęcie po lewej) byłem tak zmęczony, że "ledwo patrzyłem na oczy". Ale druk został pomyślnie zakończony! Teraz książkę możecie już zobaczyć i ocenić... Proszę Szanownych Krytyków o wyrozumiałość - to przecież moja pierwsza książka... |
It was a huge work: no only to write the text but also to make a choice of 250 pictures from thousands filling my cupboards.
I got temporary poor quality trial prints to check them for errors and to approve them. It is 19 sheets, 16 pages each. I got also few samples of the pictures. I am afraid about the quality of my oldest pictures - they were made on the poor ORWO films and after 30 or more years their colors were changed. But in my book I am writing about the beginning of my traveling...
To order the book send me please an e-mail (you will find my e-mail address in the main directory) |
Pracowałem nad ta książką całą wiosnę i lato 2008 roku. Jest to bogato ilustrowany moimi zdjęciami zbiór reportaży z najbardziej niezwykłych i fascynujących miejsc świata. Żaden chyba z polskich podróżników nie wydał książki w takiej formie, więc mam nadzieje, że znajdzie ona nabywców i chociaż spłaci kredyt zaciągnięty na jej wydanie (zaskoczony byłem, ale jest to tyle, ile kosztuje nowy samochód). To była wielka praca - nie tylko pisanie, ale i wybór zdjęć - dwustu pięćdziesięciu spośród kilkudziesięciu tysięcy zalegających w moich szafach. Mówiąc szczerze podejmując to zdanie nie wiedziałem na co się porywam, ale mam to wszystko na szczęście już za sobą. Wcześniej otrzymałem do sprawdzenia i zatwierdzenia próbne wydruki, tzw. impozycje w uproszczonych kolorach. Siedziałem nad tym do północy. Przysłano mi też kilka próbek zdjęć. Martwiłem się, jak wydrukowane zostaną te najstarsze - robione na kiepskich kliszach ORWO i mające przecież po 30 lat !
Ale na polu moich publikacji poza książką też się coś dzieje: magazyn podróżników "Globtroter" opublikował obszerny wywiad ze mną w którym szczerze przedstawiłem swoje zdanie w wielu tematach związanych z podróżowaniem. Myślę jednak, że nie wszyscy podzielają moje poglądy i niektórym moje wypowiedzi mogą się wydać kontrowersyjne. Przeczytajcie sami: "Globtroter" (pdf)
********************************** |
Powrót do głównego katalogu Back to the main directory