Przez Atlantyk na Karaiby - 2011 - Across the Atlantic to the Caribbean

 Hiszpańskie Wyspy Dziewicze                Spanish Virgin Islands

Tekst i zdjęcia - Wojciech Dąbrowski © - text and photos


On the lists of the countries of America you will find the British Virgin Islands and U.S. Virgin Islands, but where are the Spanish ones?

According to geologists two little islands located east of Puerto Rico: Culebra and Vieques belong to the Virgin Islands group. Before the Spanish - American war they belonged to Spain as was Puerto Rico. Today they are administered from Puerto Rico, being affiliated with this U.S. territory. So, although officially they are not a separate territorial unit they are still commonly called The Spanish Virgin Islands. To the east of them, lie U.S. Virgin Islands and British Virgin Islands. This is shown on the map below:

 

Na listach krajów Ameryki znajdziecie Brytyjskie Wyspy Dziewicze oraz Amerykańskie Wyspy Dziewicze, ale są te Hiszpańskie?

Według geologów dwie spore wysepki położone na wschód od Portoryko: Culebra i Vieques należą do grupy Virgin Islands. Przed wojną hiszpańsko - amerykańską podobnie jak Portoryko należały one do Hiszpanii. Dziś administrowane są z Portoryko, będąc terytorium stowarzyszonym z USA. Więc choć oficjalnie nie są oddzielną jednostką terytorialną wciąż zwyczajowo nazywane są Hiszpańskimi Wyspami Dziewiczymi.  Culebrę Hiszpanie nazywali La Ultima Vigren (ostatnia w łańcuchu Wysp Dziewiczych). Na wschód od nich leżą kolejno: Amerykańskie Wyspy Dziewicze i Brytyjskie Wyspy Dziewicze. Widać to na mapce poniżej. Zwróćcie uwagę, że z Culebry bliżej jest na St Thomas niż na Puerto Rico:

     

Fajardo - a small harbor located on the eastern tip of the island of Puerto Rico acts as a gateway to the Spanish Virgin Islands.  3-4 times per day passenger ferries (such as pictured below) depart  to Culebra and Vieques. Unfortunately there is no direct ferry connection between these islands - to get from Culebra to Vieques you must first go back to Fajardo, buy a new ticket and get on another ferry ...

 

 

Bramą wjazdową na Hiszpańskie Wyspy Dziewicze jest mały porcik Fajardo położony na wschodnim krańcu wyspy Puerto Rico. Stąd właśnie 3-4 razy dziennie odpływają pasażerskie promy (takie jak na zdjęciu poniżej) na Culebrę i Vieques. Niestety nie ma już bezpośredniego połączenia promowego miedzy tymi wysepkami - aby dostać się z Culebry na Vieques trzeba  najpierw wrócić do Fajardo, kupić nowy bilet i wsiąść na kolejny prom...

     

Niska cena biletów (2 - 2,5 USD za segment) sprawia, że wysepki dostępne są nawet dla niskobudżetowych podróżników. Znacznie trudniej dostać się ze stolicy wyspy - San Juan do Fajardo. "Publicos" czyli zbiorowe taksówki kursują na tej trasie nieregularnie i trudno je znaleźć. Pozostaje autostop... Biletów na promy nie można kupić w internecie, ani zarezerwować z wyprzedzeniem. Okienka kasowe znajdujące się pod wiatą - 50 m od przystani sprzedają bilety dopiero na godzinę przed odpłynięciem promu. Ale jest jedna ciekawa opcja, z której warto skorzystać: razem z biletem na wysepkę można wykupić bilet powrotny - nawet na kilka dni naprzód.  Promy bywają zatłoczone w weekendy i oficjalne święta, kiedy Portorykańczycy przyjeżdżają na wypoczynek...

 

 

 

Rejs z Fajardo na Culebrę trwa około półtorej godziny, a na Viques około godziny. Po internetowych poszukiwaniach taniego zakwaterowania uznałem, że najlepiej będzie popłynąć na Culebrę i tam, w najtańszym hoteliku "Kokomo" dogodnie położonym tuż przy przystani założyć bazę do zwiedzania obu wysepek. Tak też zrobiłem.

Hotel najlepiej rezerwować przez website hotelu : www.culebra-kokomo.com/  - system działa poprawnie, ale żądają 100% przedpłaty za dokonywaną rezerwację. Można płacić kartą. Nie miałem z nimi kłopotów. Na dole jest bar, piekarnia i małe biuro podróży prowadzone przez tą samą ekipę - oni wydają klucze od pokojów. Pokój nr 4 jest najmniej hałaśliwy, ale łazienkę ma w sąsiednim korytarzu.

Na zdjęciu poniżej widać panoramę otwierającą się z hotelowego tarasu na II piętrze, gdzie są pokoje wieloosobowe. Często przesłonięta jest przez cumujący właśnie tutaj prom. 

Kokomo Hotel - the best budget choice on Culebra Island    

Dewey - the "capital" of Culebra Island   Stolica wyspy, gdzie cumuje prom nazywa się Dewey i położona jest w przewężeniu półwyspu - między morzem i głęboką zatoką Ensenada Honda. 

W Dewey, ale już w odległości ok. 500 m od przystani znajdziecie alternatywne tanie hoteliki: Mamacita (na dole po lewej) i La Hamaca. Ale tu trzeba zapłacić co najmniej 30 USD drożej niż w Kokomo...

Mamacita GH

 

     

 

Publiczny transport na Culebra to kilka takich prywatnych autobusików, które można zamówić na dowolną trasę. Normalnie  kursują one od przystani, obok lotniska do najpopularniejszej plaży Flamenco. Za przejazd pobierają 3 USD od osoby.

 

Culebra (nazwę tłumaczy się jako Wyspa Węża) ma bardzo urozmaicona linie brzegową. Na satelitarnym zdjęciu wyspy zaznaczyłem najważniejsze dla turysty miejsca:

     

Dobry internetowy informator o wyspie znajdziecie tutaj: www.islaculebra.com/puerto-rico/culebra-travel.html 

Wyspa ma 11 kilometrów długości.  Jej zwiedzanie postanowiłem zacząć od jej najbardziej odległego krańca. Autostopem, który na tej wysepce funkcjonuje zupełnie nieźle dotarłem na jej wschodni koniec. Rosną tu kaktusy i otwiera się widok na malownicze, skaliste wysepki:

     
   

Końcowy fragment drogi do plaży Zoni przyszło mi przejść pieszo, bo mało kto tędy jeździ. Droga wspina się na wzniesienia i opada, by znowu piąć się na górkę - sporo na niej trzeba wypocić. W końcu zobaczyłem plażę Zoni. Okazało się, że to bardzo ustronne miejsce. Spotkałem tam tylko jednego plażowicza: 

Zoni Beach

   

Prawie cała Culebra porośnięta jest gęstym, splątanym buszem, takim jak na zdjęciu poniżej. O wędrówkach "na przełaj" raczej nie może być mowy...

     

Główne drogi Culebry są asfaltowane, ale wąskie. Do miejsc mniej uczęszczanych odchodzą od nich drogi terenowe i szutrowe - takie jak na zdjęciu obok. Taką pustą drogą maszerowałem kilka kilometrów, aby dotrzeć do Playa Larga. Nie dajcie się zmylić nazwie: Playa Larga jest bardzo wąska - z jednym niewielkim pomostem dla łodzi i nie ma na niej warunków do plażowania. Nie jest więc warta długiego marszu w skwarze. Widziałem. Potem na szczęście zabrała mnie stamtąd sympatyczna załoga tego oto żółtego samochodu. Jeepa można wypożyczyć za około 70 USD na dzień...  

 

     

   

Górzysty półwysep porośnięty był trawą. Jakiś zamożny obywatel budował sobie u jego krańca willę z basenem. Takich odosobnionych rezydencji widziałem na wyspie kilkadziesiąt. Ja w takim raju już po miesiącu zanudził bym się na śmierć. Ale dla stroniących od świata takie miejsca z widokiem na niemal puste morze mogą być realizacją marzeń.

     

Flamenco Lagoon.  

W zachodniej części wyspy wśród buszu rozłożyła się duża, słodkowodna laguna (powyżej).  Za nią jest spory parking, z którego wchodzi się na najpiękniejszą plażę Culebry. To Playa Flamenco:

     

Flamenco Beach

 

Czysta i szeroka, z białym piaskiem i lazurową wodą Playa Flamenco jest moim zdaniem najpiękniejszą plażą Hiszpańskich Wysp Dziewiczych. Każdy ma oczywiście prawo do własnej oceny. Dla tych, którzy wolą plaże małe i odosobnione tu w ciągu dnia może być zbyt tłoczno. Ale ja przyjąłem kryterium krajobrazu.

   

 

Zdarza się, że na Flamenco przypływają jachty żaglowe i motorowe katamarany z których schodzą do wody nurkowie (są tu dobre warunki do divingu):

     

Portorykańska studentka na krótkich wakacjach. Przy szumie fal można się tu także uczyć. Domyślałem się, że do egzaminu poprawkowego:

 

 

 

W środku dnia słońce operuje tu bardzo silnie i dobrze jest znaleźć sobie skrawek cienia... Maszerowałem plażą w kierunku zachodnim, pas piasku był coraz węższy...

     

 

Warto wiedzieć, że za linią nadmorskich wydm i zarośli gospodarze plaży przygotowali 6 czy 7 "camping sites" - miejsc na rozbicie namiotów.  Obok każdego "site" ustawiony jest zbiornik ze słodką wodą i piknikowy stół. Jest wspólny prysznic i toaleta. Można zatem przyjechać tu z własnym namiotem i zamieszkać dosłownie 20 metrów od rajskiej plaży. Rano przychodzi gospodarz i inkasuje od wszystkich po 20 USD za ostatnią noc (za site, a nie za osobę). znajomości. Tylko te komary! Warto przywieźć namiot z moskitierą i zapas repellentu!

   

Na wyspie przez kilkadziesiąt lat była baza wojskowa US Navy. Potem, w 1975 roku marynarka się wyniosła, pozostawiając jednak po sobie pewne "pamiątki" należy do nich  pordzewiały czołg na plaży Flamenco. Pomalowano go w sympatyczne wzorki i już tak nie razi. Wprost przeciwnie - chętnie fotografują się przy nim turyści. 

 

Drugi czołg, będący w dużo lepszym stanie znalazłem w zaroślach powyżej plaży.

 

 

To był ciekawy, ale jednocześnie bardzo upalny dzień. Wróciłem do Dewey późnym popołudniem zmęczony, a tu... Jeźdźcy na konikach na głównej ulicy - obok rzadko pojawiających się samochodów. Kiedyś jeźdźców było więcej, dziś proporcje sie zmieniły. Ale odnoszę wrażenie, że wielu miejscowych młodzieńców wciąż woli "szpanować" na koniu niż na quadzie czy harleyu. Tym bardziej, że te ostatnie są znacznie trudniej osiągalne.

     

Wśród ciemnoskórych miejscowych Kreoli biali są tu mniejszością. Ale spotykałem Amerykanów, którzy osiedlili się tu na ostatnie lata swojego życia. Koszty utrzymania są tu niższe niż na Florydzie, a jeszcze niż w północnych stanach USA. To wnuczka, która przyjechała odwiedzić swojego dziadka - amerykańskiego emeryta...

 

 

 

 

 

Takie malunki wykonane przez separatystów widuje się tutaj bardzo rzadko. Pod skrzydłami USA poziom życia Portorykańczyków jest wyższy od poziomu życia ich pobratymców na innych wyspach Karaibów. Ala jacyś niezadowoleni zawsze będą...

   

Kolejnego poranka wybrałam się na wspominaną w przewodnikach dziką plażę Carlos Rosario. Ścieżka prowadząca do tej plaży zaczyna sie w rogu parkingu Flamenco. Po łagodnej wspinaczce na zalesione wzgórze opada potem do plaży Tamarindo:

   

Playa Tamarindo jest wąska i długa na ponad kilometr. Do jej drugiego krańca doprowadzona jest droga, z której korzystają miejscowi przybywając tam z całymi rodzinami. Bo woda tu, od strony Morza Karaibskiego jest spokojna, nie ma fal i dzieciaki mogą się bezpiecznie chlapać.  To tutaj są najlepsze warunki dla uprawiania snorkelingu.

Od Tamarindo do Carlos Rosario (zdjęcie poniżej) wędruje się zaledwie kwadrans ścieżką przez las. To rzeczywiści bardzo urokliwa, wąziutka plaża, ale nie mogłem zrobić tu dobrego zdjęcia, bo słonce świeciło nisko od strony lądu dając długi cień.

 

   

Zawróciłem. Samotne wędrówki wczesnym rankiem mają tą zaletę, że doprowadzają czasem do zupełnie nieoczekiwanych spotkań. Tuż przy mojej ścieżce zobaczyłem sarny. Nigdy bym nie przypuszczał, że żyją one dziko na tej wyspie...

 

When the time came to say goodbye to Culebra, I decided to fly to San Juan in Puerto Rico aboard the small airplane (only such planes can land here). There were two reasons: I did not have to worry about the uncertain overland transportation on Puerto Rico and I was hoping for beautiful views of the islands from the low-flying aircraft.

 

Gdy przyszła pora pożegnać Culebrę, zdecydowałem polecieć do San Juan na Puerto Rico małym samolotem (tylko takie mogą tu lądować). Były dwa powody: nie musiałem się martwić o  niepewny lądowy transport na Puerto Rico i liczyłem na piękne widoki wysp z lecącego nisko samolotu. 

Vieques Air Link is the most reliable on the route to San Juan  

Najbardziej wiarygodnym przewoźnikiem na tej trasie jest Veques Air Link - sprzedają swoje bilety w internecie. W San Juan ladują na małym lotnisku Isla Grande - bliżej centrum miasta. Zanim wsiadłem do tego samolociku przywitałem się i zapytałem po której stronie usiąść dla pięknych widoków. Taka rozmowa zawsze procentuje. Najpierw zatoczyliśmy koło nad Culebrą:

T

 

 

 

 

 

E

 

Gdy samolot nabrał wysokości, otworzył się wspaniały widok na wybrzeże, kotwiczące w zatoce jachty, rafy koralowe i Culebritę - w górnej części zdjęcia:

 

 

 

Mogłem fotografować i filmować do woli, bo w tych maleńkich, nisko latających samolotach nikt nie ogłasza na początku lotu zakazu używania urządzeń elektronicznych. Widać było drogi wycięte w buszu porastającym wyspę i wspaniały koloryt wody na płyciznach:

     

 

 

 

 

 

Ta zatoka nazywa się Puerto del Manglar: 

 

   

     

 

 

Potem przelecieliśmy nad wysepką Culebrita, na której na wzgórzu wzniesiono latarnię morską. Na Culebrze można wynająć motorową łódź by dopłynąć do różnych uroczych zakątków wyspy, ale trzeba być z grupą, by podzielić koszty:

     

   

 

Culebrita podobnie jak Culebra porośnięta jest gęstym buszem i ma piękne plaże. Dwie z nich leżą po dwóch stronach przewężenia komponując się w niepowtarzalny krajobraz:

 

 

 

Na zachodnim cyplu Culebrity widać wyraźnie jeziorko - to Laguna de Molino:

     

 

 

Niestety, przy zdjęciach robionych pod słońce pojawiły się refleksy od samolotowej szyby. Mimo to zdecydowałem się zamieścić to zdjęcie, bo pokazuje ono niedostępną Playa Brava (to ta z lewej strony, za wysepką). Bardziej po prawej - Playa Resaca.

 

   

Potem, gdy Culebrę straciliśmy już z oczu pod skrzydłami zobaczyliśmy cayos - małe, bezludne wysepki leżące u wybrzeży Puerto Rico. Do nich można dopłynąć tylko motorową łodzią lub prywatnym jachtem: 

P    

 

 

Lot do San Juan trwał tylko pół godziny. Na początku lecieliśmy nad drobnymi, bezludnymi "cayos", na które można dopłynąć jachtem, czy motorówką... Potem pod skrzydłami zobaczyłem plaże Puerto Rico.

 

 

My hot news from this expedition (in English) you can read in my travel log:  www.globosapiens.net/travellog/wojtekd   

Ale zanim wrócimy na Puerto Rico zapraszam do obejrzenia na osobnej stronie zdjęć z drugiej spośród Hiszpańskich Wysp Dziewiczych - Vieques.

     

 

     

To the pictures from Vieques Island

 

Przejście do relacji z wyspy Vieques

 

Przejście do strony "Moje podróże"                                           Back  to  main  travel page 

Powrót do głównego katalogu                                                    Back to the main directory