Tekst i zdjęcia: Wojciech  Dąbrowski ©

                    Nawet sami Francuzi zazwyczaj niewiele potrafią powiedzieć o Reunionie, mającym status zamorskiego departamentu Francji.  A o jego krajobrazowych atrakcjach wiedzą z reguły jeszcze mniej. Przeciętnemu turyście nie jest łatwo tu dotrzeć. Gdziekolwiek się leci, Reunion nigdy nie leży po drodze. Dociekliwy obieżyświat  może jednak znaleźć ciekawe taryfy oferowane na przelot z "macierzystego" Paryża (już od 600 USD za powrotny bilet) i poleci...  Gdy w końcu po pokonaniu ponad 9 tysięcy kilometrów od startu w szarym Paryżu wyląduje na wyspie leżącej w granatowym Oceanie Indyjskim (jakieś 700 kilometrów na wschód od Madagaskaru) potrafi ona odurzyć tysiącem barw, zapachem ylang-ylang, geranium i wanilii. Witajcie w tropikalnym raju!... 

Tak natomiast jawi się ta zapomniana prowincja od strony oceanu: wysokie zielone góry, których wierzchołki giną gdzieś w chmurach nakrapiane u podnóża białymi plamkami  ludzkich osiedli.  Nie bez powodu Reunion nazywany jest „wyspą o tysiącu twarzy” .  Na jej niewielkim obszarze natura skupiła krajobrazy, które gdzie indziej rozrzucone są na rozległych przestrzeniach.

 

 

Wyspa ma wymiary 50 na 50 kilometrów.  Wzdłuż wybrzeży obiega ją dobra, asfaltowa szosa którą w ciągu jednego dnia, używając samochodu, skutera czy nawet roweru można objechać plaże, skaliste wybrzeża i rozrzucone wzdłuż nich miasteczka nazwane zazwyczaj imionami świętych.  Gorzej ma się sprawa z eksploracją wnętrza wyspy.  To wnętrze przecina tylko jedna górska droga.  Dwie inne kończą się na ślepo w cyrkach (głębokich kotlinach górskich) Salazie i Cilaos.

 

 

 

Reu012.jpg (52296 bytes)

Chociaż Reunion leży w strefie tropikalnej ci turyści, którzy przylecą tutaj szukać ocienionych palmami białych plaż będą rozczarowani. Większość odcinków wybrzeża wygląda tak jak na zdjęciu obok. W zatokach znaleźć można oczywiście niewielkie plaże, ale zazwyczaj z ciemnym piaskiem pochodzenia wulkanicznego.
Reu015.jpg (59905 bytes) Można zatem zaryzykować twierdzenie, że to góry, a nie morze są główną atrakcją turystyczną tej wyspy. W jej wnętrzu, pomiędzy poszarpanymi szczytami i zielonymi grzbietami znaleźć można dwa małe płaskowyże, na których osiedliło się sporo wyspiarzy, bo panuje tu przyjemniejszy klimat niż na gorącym wybrzeżu... Na zdjęciu jeden z nich: La Plaine des Cafres.
Górskie „cyrki”  to specjalność Reunionu. Słowem tym określa się powstałe w wyniku erozji wulkanicznych skał głębokie kotliny wokół których amfiteatralne piętrzą się góry. Najbardziej malowniczym jest Cilaos, w którym przed wiekami schronili się zbiegli niewolnicy i gdzie biją dziś wykorzystywane dla leczniczych kąpieli gorące źródła. Najbardziej dziewiczy – Mafate, do którego zejść można tylko pieszym szlakiem. Z kolei jadąc do cyrku Salazie można podziwiać liczne siklawy spadające z wysokich skalnych ścian ciągnących się wzdłuż drogi. Wszystkie trzy cyrki oferują niepowtarzalne widoki.  

Najłatwiej dostępny jest cyrk Salazie. Na zboczach innego cyrku: Cilaos podobno uprawia się winorośl z której produkują słodkie gatunki win a także coś, co przypomina sherry... To właśnie w tym cyrku biją gorące źródła wykorzystywane dla celów leczniczych.
Wzdłuż drogi prowadzącej do tej kotliny turyści przystają wielokrotnie by fotografować spadające ze stromych ścian mniejsze i większe strugi wody.  Jeden z najbardziej okazałych wodospadów nazwano Voile de la Mariée co ja tłumacze jako welon panny młodej (proszę przysłać ewentualną korektę, bo nie jestem pewien)...

 

 

 

Cyrk Salazie. Niestety tego dnia kiedy tam zawitałem drugi plan tonął w chmurach.   Gdzieś tam w obłokach majaczył najwyższy szczyt wyspy: strzelający w niebo na ponad 3000 metrów Piton de Neige - można się na niego wspiąć w ciągu jednego długiego dnia, choć podobno lepiej nocować w schronisku po drodze, aby na szczycie być możliwie wcześnie - dla lepszej widoczności...

 

 

 

W miejscowości Salazie z soczystą zielenią stromych górskich zboczy kontrastuje biel małego kościółka...

 

 

 

 

Kolejne zaskoczenie przeżywa turysta zmierzając na południe Reunionu. Jakże odmienny jest krajobraz południowego cypla wyspy od zielonych, pokrytych bujną tropikalną roślinnością gór na północy! Rozłożył się tutaj wysoki na 2632 metry, wciąż dymiący wulkan Piton de la Fournaise. Ci którzy dotrą samochodem do Pas de Bellecombe mogą dalej powędrować przez łagodne, pokryte wulkanicznym popiołem zbocza wulkanu aż na skraj krateru, by zajrzeć do czeluści,  z której dobywa się dym.

    

Na wykonanym przy dobrej pogodzie zdjęciu satelitarnym Południowego Reunionu dobrze widać poszczególne cyrki i dawny krater.

 

Szutrowa droga prowadząca do Pas de Bellecombe prowadzi przez rodzaj miniaturowej ale bardzo kolorowej, piaszczystej pustyni która nazywa się Plaine des Sables. Te francuskie nazwy to utrapienie dla kogoś, kto był przekonany, że na całym świecie można porozumieć się po angielsku.  Na Reunionie Anglosasi mają naprawdę trudne życie!...   Polak, który się tu wybiera powinien znać chociaż podstawowe francuskie słowa, w tym liczebniki (bo 90 to tutaj przecież wymawia się 40x20+10 )... Czego to oni nie wymyślą !
Z punktu widokowego Pas de Bellecombe położonego na krawędzi dawnego krateru roztacza się szeroki widok na wnętrze wulkanicznej kaldery.

Na Reunionie urządzono rodzaj nowoczesnego muzeum poświeconego działalności wulkanów. Nazywa się to La Maison du Volcan i zlokalizowane jest w Bourg-Murat. W czasach kiedy tam byłem za wstęp pobierano aż 25 franków.

 

 

Turystyczne ścieżki prowadzą między innymi do małego krateru zlokalizowanego w jej płaskim dnie... Na krawędzi krateru widać sylwetki ludzi.  To tylko pozornie tak blisko. Wybierając się na tą trasę nie zapomnijcie zabrać odpowiedniego zapasu wody...

 

 

 

 

 

Na  przeciwnym krańcu kaldery wznoszą się połogie ściany Piton de la Fournaise. Po ich drugiej stronie jest już morze...
Grand Bassin z Nez de Boeuf - głęboka dolina będąca na pewno jedną z głównych krajobrazowych atrakcji. Prowadzi nią szlak turystyczny. 

Miejscowe agencje turystyczne zapraszają na wyspę amatorów górskiego trekingu. Trudno to sobie wyobrazić ale przecież tu, w tropiku, niemal na środku oceanu na małej wyspie strzelają w niebo wysokie do trzech tysięcy metrów szczyty, na zboczach których uprawiać można górskie wędrówki i wspinaczki. Planując wakacje na wyspie warto pamiętać, że największy najazd przeżywa ona w okresie wakacji we francuskich szkołach, a więc w czasie europejskiego lata. Francuska administracja zadbała o to, aby piesze szlaki (a jest ich tu ponoć aż 600 kilometrów) były dobrze oznakowane, zbudowano przy nich nawet 11 małych schronisk, w których noclegi można zarezerwować przez Maison de la Montagne w St Denis (10 Place Sarda Garriga tel. 31 71 71 fax:41 84 29). Taki z góry opłacony nocleg kosztuje 13 euro. Dodatkowo za 4 euro można mieć śniadanie, a za 15 obiad...

Niezwykłe na tej wyspie jest również i to, że po zejściu z wysokich szczytów można leniuchować na plażach z czarnego piasku lub popłynąć nurkować na rafie...  Są wprawdzie w świecie lepsze miejsca do nurkowania, ale początkujący będą zadowoleni i z tego co zobaczą w tutejszych wodach. Biorąc pod uwagę górzysty charakter wyspy warto rozważyć wynajęcie choć na jeden dzień samochodu (od 40 euro) by objechać wszystkie osiągalne na kółkach miejsca. Drogi są dobrze oznakowane, a bezpłatną mapkę wyspy otrzymuje się wypożyczając samochód...
Wróćmy jednak do stolicy wyspy - Saint Denis. W nadmorskim  parku Le Barachois pod palmami ustawiono rząd starych armat wycelowanych w morze. W restauracyjkach kolejna niespodzianka: paryskie bagietki podane do orientalnej potrawki z ośmiornicy – tak pikantnej, że po wstępnej degustacji zapiera dech. Na Reunionie spotkało się kilka kultur: malgaska, francuska i hinduska. Powstała z tego jedyna w swoim rodzaju kreolska mieszanka przyprawiona w dodatku chińszczyzną. Trudno się dziwić, ze tutejszych narodowych tańcach sega i maloya odnaleźć można rytmy Czarnej Afryki, a często akompaniuje im francuski akordeon i hinduskie instrumenty perkusyjne. 
 

 

 

W małej stolicy wyspy obok katolickiej katedry znaleźć można tamilską świątynię, pagodę i meczet. W wąskich uliczkach starej części miasta kolonialne domy z kutymi, żelaznymi balustradami na balkonach. Trudno jednak te uliczki nazwać zacisznymi ze względu na dużą ilość przepychających się nimi samochodów. Na wschód od tych starych kwartałów są także nowe, gdzie wybudowano nawet kilka okazałych wysokościowców, co z reguły zaskakuje przybysza, bo burzy obraz dalekiej i spokojnej prowincji...

 

 

Największym jednak szokiem dla trampa są tutejsze ceny. Bo Reunion jest bardzo drogi. Drogie są nie tylko hotele, ale i kwatery prywatne (pension de famille). Najciekawszą bodaj opcję zakwaterowania dla trampa stanowi schronisko młodzieżowe zlokalizowane w Hell-Bourgu, w cyrku Salazie. Ale i tam za nocleg trzeba zapłacić równowartość 20 dolarów. Widać pobyt w raju musi mieć swoją cenę! 

 

Na zdjęciu obok:  hotel de ville czyli ratusz...

Reunion odbiega od naszych wyobrażeń o tropikalnych wyspach ale może właśnie dlatego jest to ciekawe miejsce - warte odwiedzenia. Ma połaczenia lotnicze z Afryką i sąsiednimi wyspami Oceanu Indyjskiego.   Jeszcze innym sposobem dotarcia na Reunion są statki wycieczkowe operujące po Oceanie Indyjskim. Bodaj najtańszym z nich jest operujący z Mombasy przytulny (tylko 200 pasażerów) staruszek o nazwie "Royal Star". (Są już w Polsce agenci sprzedający miejsca na tym statku). Wadą takiego rozwiązania jest jednak stosunkowo krótki czas postoju statku w porcie (jeden pełny dzień). Ale za to podczas rejsu zobaczyć można także i sąsiednie wyspy...

Wojciech  Dąbrowski ©

Więcej informacji o Reunionie i jego atrakcjach znajdziecie w serwisie:   http://www.la-reunion-tourisme.com/anglais_accueil1.htm 

Wydawnictwo Lonely Planet też ma swoje strony o Reunionie:

http://www.lonelyplanet.com/destinations/africa/reunion/

 

Powrót do strony o wyspach świata

 

Powrót do głównego katalogu                                                           Powrót do strony "Moje podróże"

Back to the main directory                                                                    Back to main travel page