część 4 - Part four - Australia

tekst i zdjęcia: Wojciech Dąbrowski © - text & photos

At the beginning of the year 2009 I departed for my eight round-the-world voyage. After a month spent in equatorial Africa I flew to South America for few weeks. Then I turned north to Alaska and crossed the Pacific with stopovers on the couple of tropical islands. On the other side of  the ocean I landed in Australia. Just  look at the map below:

 

Na początku 2009 roku wyruszyłem w ósmą podróż dookoła świata. Po prawie miesiącu wędrowania w równikowej Afryce poleciałem ponad południowym Atlantykiem na kilka tygodni do Ameryki Południowej. Potem zawróciłem na północ - aż na Alaskę i przeciąłem Pacyfik zatrzymując się na kilku tropikalnych wyspach. Po drugiej stronie Oceanu Spokojnego wylądowałem w Australii.. Popatrzcie na mapkę poniżej:

     

Cairns in North Australia is quite different world... Expensive, but well-organized, where you can book your hostels and boats via internet and the shuttle bus will take you from the airport to the town even in the middle of the night. Cairns is a gateway for the trips to the Great Barrier Reef.

I decided to take my chance and once again after years visit the underwater gardens of the great reef. Every morning from Cairns' marina (below) number of competing boats and catamarans take tourists to the reef. Boats anchor in one or two places and passengers equipped with snorkels or diving gear (it is included) enjoy the beauty of the underwater world.

The waves were quite high, but it was still  another enjoyable  day.

From Cairns I was flying via Brisbane to Lord Howe Island - little piece of land thrown in the Pacific some 600 km east of the Australian mainland. The runway on the island is very short and only little turbo-prop Dash 8 planes can land here. There are also baggage restrictions. This makes access to the island harder.

Accommodation on the island is limited to 450 beds.  Camping is not permitted because most of the island has the status of the nature reserve. Most people come to Lord Howe buying at Australian travel agencies excursion packages (flights + accommodation). Individual air fares are expensive. The only airline flying here is Qantas - they fly from Sydney, Brisbane and Port Macquarie.

Lord Howe is one of very few islands on the UNESCO' World Heritage List. It is there due to the unspoiled nature and unique landscape. The island has a shape of irregular croissant with coral lagoon inside and picturesque cliffs outside (see picture on the right column). Two volcanic summits dominate the landscape (bottom picture): Mount Lidgbird (777m and Mount Gower (875 m):  

 

Cairns w północnej Australii, gdzie wylądowałem to zupełnie inny świat...  Drogi, ale dobrze zorganizowany - z internetową rezerwacją hosteli i statków oraz shuttle-busem, który nawet w środku nocy zawiezie was z lotniska do miasta. Cairns jest dla turystów bramą do wypadów na Wielką Rafę Koralową. Postanowiłem wykorzystać okazję i po latach jeszcze raz zajrzeć do podwodnych ogrodów. Codziennie z mariny w Cairns (po lewej) kilka konkurujących ze sobą statków i katamaranów zabiera chętnych na rafę. Statki kotwiczą w jednym lub dwóch miejscach, a pasażerowie zaopatrzeni w snorkele lub aparaty do nurkowania (wliczone w cenę) podziwiają bogactwo podwodnego świata.

I choć fala była dość wysoka to był to kolejny udany, pełen wrażeń dzień.

Z Cairns przez Brisbane poleciałem na wyspę Lord Howe - mały, samotny skrawek lądu rzucony w przestrzeń Pacyfiku jakieś 600 kilometrów na wschód od Australii. Bardzo krótki pas startowy sprawia, że tylko małe, śmigłowe samolociki Dash 8 mogą lądować na tej wyspie. Obowiązują ostre limity wagi bagażu. Ogranicza to istotnie ilość napływających turystów.

Kolejnym ograniczeniem jest pojemność bazy noclegowej na wysepce: tylko 450 łóżek. Camping nie jest dozwolony, bo niemal cała powierzchnia wyspy to rezerwat przyrody. Teoretycznie można przylecieć bez zarezerwowanego noclegu (normalne taryfy są jednak ustawione bardzo wysoko) Ale po przylocie na Howe władza sprawdza, kto i gdzie... Gdy ktoś przyleci "na waleta" mogą obdzwonić miejscowe hoteliki, ale jest ryzyko, że wolne miejsca będą tylko w tych najdroższych. Radzę zatem wykupić "package" - pakiet (loty+ noclegi) w którejś z australijskich agencji.

Lord Howe jest jedną z nielicznych wysp umieszczonych przez UNESCO na liście World Heritage Sites. Trafił tam ze względu na krajobraz i unikalną przyrodę. Wyspa ma kształt nieregularnego rogalika wewnątrz którego jest laguna z rafami koralowymi, a zewnętrzne wybrzeża to w większości malownicze klify (jak na zdjęciu powyżej). W krajobrazie wyspy dominują dwa malownicze wulkaniczne szczyty: Lidgbird (777m) i Gower (875m). Na ten ostatni (po prawej na zdjęciu poniżej) można się wspiąć z przewodnikiem. Próbowałem, niestety przeszkodził ulewny deszcz...  

 

Little Lord Howe offers a lot of activities: lovely and empty beaches, well-marked trails to the cliffs and view points, boat and kayak excursions, reef diving and snorkeling, glass-bottom boats... At Neds Beach fish come to the shallow water and tourist feed them. The biggest ones - king fish can be as long as 1 meter! (see the picture on the right column) 

Thousands of sea birds nest on the little, inaccessible peninsula of Mutton Bird Point and on the little rocky islands. 

Rats are the biggest problem on the island. Once they escaped from the sinking ship. Sorry, due to the plenty of birds cats are not allowed on Lord Howe.

On the right column you can see the only supply ship who transport to the island from Australia all they need. No passengers allowed on board. 

 

 

Blinky Beach - one of the nicest on the island:

 
 

 

Na wyspie turysta ma co robić. Jest tu wiele pięknych i pustych plaż. Na wzgórza i klify prowadzą dobrze oznakowane szlaki turystyczne. Oferuje się wycieczki motorówkami i kajakami, nurkowanie na rafie i obserwację podwodnego świata ze stateczku z przeszklonym dnem. Na jedną z plaż (Neds - zdjęcie poniżej) przypływają mniejsze i większe ryby, które można karmić dosłownie z ręki. Największe - king fish sięgają metra.

 

Tysiące morskich ptaków gniazduje na małym, niedostępnym półwyspie Mutton Bird Point (zdjęcie po lewej) i na małych skalistych wysepkach niezbyt odległych od klifowego brzegu. Wiele ciekawych gatunków widzi się i na samej Lord Howe. Największą plagą na wyspie są szczury, które przedostały się kiedyś na ląd z tonącego statku. Kotów nie wolno na wyspie trzymać ze względu na ptaki - no i mają problem!

Na zdjęciu poniżej: jedyny stateczek zaopatrzeniowy, który co 8 dni przywozi na Lord Howe z Australii wszystko, co jest potrzebne do życia 350 stałym mieszkańcom wyspy i turystom. Niestety nie zabiera pasażerów.

Plaża Blinky Beach - jedna z ładniejszych na wyspie: 

     

After few enjoyable days on Lord Howe I flew via Sydney south - to Tasmania. In Hobart - the capital of he island I rented a car and departed soon to explore this probably last - known state of Australia.

Hobart itself is a little and compact charming town. The old part of the city lies close to the old harbor. It is easy to explore on foot. In the Battery Point quarter I saw many elegant, colonial villas (see picture above). If you have a car it is obligatory to drive a narrow but paved road to the top of Mount Wellington. Can you see the needle on the picture?:

Once you are there - on the level of 1270 m - and the weather is clear you will enjoy the great view of the city and the bays. I was there in the morning - sorry, looking and taking pictures against the sun - not a good choice of the time!

From Hobart I turned at the beginning to the east - to Tasman Peninsula where the ruins of former British penal colony Port Arthur are located. But even on the way to Port Arthur you will find tourist attractions worth a stop. One of the them  is an animal park where you can see Tasmanian devil - size of dog animal who acts as a symbol of Tasmania.

Kangaroos in the same park are much more quite - you can come close to them and see the babies hidden safely in the mother's bag. It is interesting place, but the entry fee is high: 28 Australian dollars!    

 

There are many interesting viewpoints on Tasman Peninsula. On the photo below you can see rocks at the entrance to the Bay of Port Arthur. On the right column - Tasman Arch.

 

In Port Arthur Historic Site (photo below) there is about 30 old buildings (most of them in ruin) to see. In the price of the ticket (26 AUD) guide and short boat cruise are included... 

 

Po kilku dniach spędzonych na Lord Howe poleciałem przez Sydney dalej na południe - aż na Tasmanię. W stolicy wyspy - Hobart wynająłem samochód i wyruszyłem na zwiedzanie tego najmniej chyba znanego stanu Australii.

Samo Hobart okazało się małym i zwartym, przyjemnym miastem z zabytkową dzielnicą przylegającą do starego portu. Można z powodzeniem zwiedzać je na piechotę. Wiele eleganckich, kolonialnych domów znaleźć można w dzielnicy Battery Point (zdjęcie u góry po lewej). Mając samochód do dyspozycji warto wjechać wąską, ale asfaltową droga na szczyt Mount Wellington (zdjęcie obok). Z wysokości 1270 metrów otwiera się wspaniały widok na całe miasto i przyległe morskie zatoki. Byłem tan wcześnie rano i ostrzegam, że nie jest to najlepsza pora: najciekawszy fragment panoramy ma się pod słońce. A wieje przy tym jak diabli!

Z Hobart wyruszyłem najpierw na Półwysep Tasmana by zobaczyć ruiny dawnej kolonii karnej w Port Artur. Ale także i po drodze warto było zatrzymać się dla zobaczenia innych turystycznych atrakcji. Pierwszą z nich był rodzaj małego rezerwatu, w którym trzymają kangury i diabły tasmańskie - niewielkie zwierzęta wielkości psa, które żyją dziko na Tasmanii i stały się jednym z symboli wyspy. Diabły (fotka na sąsiedniej kolumnie) potrafią groźnie na siebie warczeć i szczerzyć kły w walce o pożywienie.

Kangury w tym samym parku są o wiele spokojniejsze - można podchodzić do nich blisko i fotografować nawet maleństwa ukryte bezpiecznie w matczynej torbie. Ciekawe miejsce, tylko cena wstępu wysoka: aż 28 australijskich dolarów!.

Półwysep Tasmana ma wiele ciekawych punktów widokowych, większość z nich na wybrzeżu. Na zdjęciu obok: skały u wejścia do Zatoki Port Artur. Poniżej - Tasman Arch.

Port Artur (poniżej) to najciekawszy zabytek na Tasmanii - kompleks 30 budynków i muzeum. Bilet wstępu (26 AUD) obejmuje również przewodnika i krótki rejs po zatoce.

     

Going to the interior of Tasmania I wanted first of all reach Craddle Mountain National Park recommended by my friend Staszek Gebski, who visited Tasmania earlier. On the way there were big areas of pristine forests, lakes and swamps. The roads were good, but narrow, winding and often also steep. Little traffic, left hand drive of course. Tasmania is beautiful, it surprised me with little number of settlements.

I stopped for the short time in Queenstown - gold mining town with historic buildings and the old railway going down - to the port of Strahan. Old steam locomotion and few carriages go every day with the tourists to Strahan. For 35-km trip they charge 105 AUD... Sorry - for me it was too much.

 

Wyruszając samochodem do wnętrza Tasmanii zamierzałem dotrzeć przede wszystkim do Parku Narodowego Craddle Mountain polecanego przez mojego przyjaciela Staszka Gębskiego, który był na Tasmanii wcześniej . Po drodze przecinałem wielkie obszary dziewiczych lasów, jezior, bagien. Drogi były dobre, ale wąskie i kręte, a w wielu miejscach także strome. Ruch bardzo mały, lewostronny oczywiście. To piękny kraj, w którym zaskoczyła mnie bardzo mała ilość ludzkich osiedli.

Zatrzymałem się na krótko w Queenstown - miasteczku górniczym (wydobywano tu złoto i miedź) z wieloma zabytkowymi budynkami z czasów dawnej prosperity. Historyczna linia kolejowa do portu Strahan wciąż funkcjonuje wożąc turystów, ale za 35-kilometrową wycieczkę żądają aż 105 AUD - dla mnie to niestety było za drogo. Sfotografowałem tylko parową lokomotywkę i skład 3 wagoników. Zjechałem samochodem drogą równoległą do torów.

Strahan (below) is little, picturesque town living from tourism. It has some nicely restored old buildings housing shops and restaurants.

After Strahan I was driving through the picturesque mountains cut by the rivers.

 

Strahan (na zdjęciu obok) okazało się nastrojowym, małym porcikiem z drewnianą, stylową zabudową. Miasteczko żyje dziś z turystyki. Za miastem wjechałem wkrótce w obszar wysokich gór, przeciętych kanionami rzek: 

 

I reached Craddle Mountain Park Gate just before sunset - drive from Hobart took me all day. I was surprised: regarding the fame of the place I expected to find here a big choice of accommodation. Nothing like that! I found only few rather expensive lodges. They charge 150 AUD and more per room.

After a night in the lodge, In the morning I went to the park gate again, paid entry fee (22 AUD per car per day) parked the car at Lake Dove and started a walk around the lake. The views were gorgeous:

 

See also Lake Dove and Craddle Mountain on the right column

 

Do bramy Parku Narodowego Craddle Mountain dojechałem tuż przed zachodem słońca - jazda z Hobart zabrała cały dzień... Tu czekała niespodzianka. Przypuszczałem, że biorąc pod uwagę popularność miejsca będzie tu duży wybór zakwaterowania i bez trudności znajdę coś "z marszu". Tymczasem okazało się, że schronisk ("lodges") jest tylko kilka - o wysokim standardzie i odpowiednio wysokich cenach (nawet 150 AUD za pokój).

Po nocy spędzonej w nastrojowym schronisku, do którego wieczorem przychodziły na kolacje małe kangury wallaby drogą usianą zwłokami małych zwierząt (to plon nocnych jazd miejscowych kierowców) wróciłem do bramy parku. Warto być tam wcześnie, zapłacić 22 AUD wstępu (płaci się od samochodu) i dojechać aż do małego parkingu nad Jez. Dove. Mały parking szybko się zapełnia i potem trzeba korzystać z dojazdu płatnym parkowym  busikiem.

Ciesząc oczy wspaniałymi widokami wyruszyłem na szlak: najpierw wokół jeziora (na zdjęciu powyżej właśnie to jezioro i Craddle Mountain).

Then I took more strenuous trail with some chains to Marions Lookout -  great view point on the ridge with nice, panoramic view of the summits and lakes (picture on the right column)

 You can walk around the  Lake Dove in the sandals, but the trail to Marions Lookout requires stronger shoes.

Craddle Mountain - Lake Saint Claire National Park is on the UNESCO World Heritage List - it is well deserved. The trails are well maintained, but sorry... few huts only and they are expensive...

 

Potem stromym szlakiem dobrze zabezpieczonym łańcuchami wspiąłem się na tzw. Marions Lookout - punkt widokowy na górskim grzbiecie, skąd otwiera się piękna panorama okolicznych szczytów i jezior: 

O ile na spacer dookoła jeziora można wybrać się w sandałkach, to ten ostatni szlak wymaga już solidniejszych butów...

Park Narodowy Craddle Mountain - Lake Saint Claire został umieszczony na liście World Heritage UNESCO i wydaje mi się, że w pełni na to zasługuje. Szlaki są bardzo dobrze utrzymane, tylko schronisk mało...

Lake Lilla, Lake Dove

 

On the next day I took a gravel roads toward Grand Lake (they are passable for regular car) to get to the southern end of the park, where big mountain lake Saint Claire is located. In my opinion this part of the park is less picturesque. I did not have enough time to walk (3 hours each way) to the view point on Mt Rufus. Maybe this place is more impressive... 

 

Kolejnego dnia szutrowymi drogami prowadzącymi nad Grand Lake (okazało się, że da się je przejechać zwykłym, osobowym samochodem ) dotarłem do południowej części parku - nad duże górskie Jezioro Saint Claire. Ta część parku nie wydała mi się jednak tak malownicza, jak Craddle. Być może dlatego, że zabrakło mi czasu na wędrówkę na punkt widokowy Mt Rufus (3 godziny w każdą stronę).

 

I drove back to Hobart and spent my last day on Tasmania on Bruny Island - 20 min ferry ride from Kettering (fare: 25 AUD)

 Lighthouse on the northern tip of Bruny Island

 

Wróciłem do Hobart, zatrzymując sie po drodze w prowincjonalnych miasteczkach. Ostatniego dnia pobytu na Tasmanii mino kiepskiej pogody wybrałem się na Bruny Island - dużą wyspę, położoną bardzo blisko wybrzeża, na południe od Hobart. Przeprawa promowa z Kettering trwa tylko 20 minut i kosztuje 25 AUD od samochodu.

Bruny Island słynie z pięknych krajobrazów. Są tam wysokie, klifowe brzegi i piaszczyste plaże. Na północnym krańcu wyspy stoi stara latarnia morska (na zdjęciu obok). Na wyspie jest tylko jedna osada (Adventure Bay) i kilka wiosek. Drogi są częściowo szutrowe. Znaczna część parku zajmuje park narodowy- teoretycznie trzeba wrzucić do skrzynki 22 AUD, ale zauważyłem, że jednodniowi turyści raczej tego nie przestrzegają.

If fact Bruny island consist of two islands connected by sandy isthmus. There is a view point on this isthmus (see the picture above) and fairy penguins colony (hard to see)

 

Niestety, jeżdżąc po wyspie szutrowymi drogami widziałem wiele zabitych dzikich zwierząt: kangurów wallaby, possumów a nawet tasmańskie diabły... Smutny to widok, wygląda na to, że są rzadko uprzątane z drogi.

Tak naprawdę, to Bruny Island składa się z dwóch wysp, połączonych wąską groblą. Na tej grobli na wysokiej diunie jest punkt widokowy, z którego widać morze po jej obu stronach (zdjęcie obok)

 

You can also read hot news in my travel log -  here.

 

   

Obawiałem się, czy będzie miejsce na powrotnym promie i czy nie spóźnię się na samolot. Na szczęście wszystko się udało - na lotnisku w Hobart, po przejechaniu po Tasmanii 1500 kilometrów oddałem wóz i odleciałem tanią linią Virgin Blue do Melbourne i dalej przez Kuala Lumpur do Indii - pod Himalaje, by spojrzeć raz jeszcze na ośnieżone szczyty i odwiedzić stare klasztory...  Ale o tej części podróży już na kolejnej stronie.

I was afraid if there will be a space for my car on the returning ferry. But everything was OK. At Hobart airport after 1500 km ride around Tasmania I returned my car and departed by low-cost Virgin Blue airline to Melbourne and onward - via Kuala Lumpur to the bottom of Himalaya Mts. To enjoy snowy peaks and old monasteries... This is the subject of he next page of this report.

 

Zapiski z trasy znajdziecie w dzienniku podróży. 

 

To the fifth part of my 8RTW report

 

 

Przejście do piątej części relacji z 8RTW

 

 

Przejście do strony "Moje podróże"                                           Back  to  main  travel page 

Powrót do głównego katalogu                                                    Back to the main directory

Powrót na początek strony