|
tekst i zdjęcia: Wojciech Dąbrowski © - text & photos |
Reklamowana jako wyspa 365 plaż (jedna na każdy dzień roku) Antigua ma do zaoferowania przybyszowi także rozrzucone po całej wyspie ruiny kamiennych wiatraków, zabytkową stocznię admirała Nelsona i jedną z najpiękniejszych (moim zdaniem) panoram tego regionu, która roztacza się ze wzgórz Shirley Heights... W cieniu tej "stołecznej" wyspy pozostaje druga, tworząca wspólne państwo - odległa o 40 km Barbuda. Mniejsza, mniej znana, bardziej dziewicza i podobno bardziej przyjazna. Kiedyś jeszcze tam pojadę... |
|
Leżąca mniej więcej w środku łańcucha Małych Antyli Antigua ma duże znaczenie komunikacyjne. Tutejsze lotnisko ma dostatecznie długi pas by przyjmować międzykontynentalne odrzutowce. A miejscowa linia lotnicza LIAT ma rozgałęzioną sieć połączeń niemal do wszystkich karaibskich wysp. Korzystając z ich airpassu można względnie tanio dotrzeć nawet na te mniejsze wyspy (latają tylko małymi, turbośmigłowymi samolotami). Od Polskich turystów nie jest wymagana wiza. Przylatujemy - i co dalej? Do karty wjazdowej trzeba wpisać adres jakiegoś miejscowego hotelu... Dalej w hollu przylotów jest stanowisko informacji turystycznej, gdzie można dostać bezpłatne materiały i skąd chętnie zadzwonią, aby sprawdzić czy w wybranym hotelu jest miejsce. Po wyjściu na zewnątrz terminalu warto w bankowym okienku wymienić nasze dolary na wschodniokaraibskie - tu nie pobierają prowizji... | |
Do lotniska
nie jest niestety doprowadzona żadna linia publicznej komunikacji. W trosce
o ochronę interesów taksówkarzy nie wpuszcza się tu zbiorowych publicznych
minibusów. Ale i interes pasażerów jest w jakimś stopniu chroniony: jest
dyspozytor, który wypisuje druczek z wysokością opłaty do wskazanego celu w
dolarach miejscowych i amerykańskich... Wysokość opłat jest regulowana przez
rząd. Co z tego kiedy i tak drogo! 24 "karaiby" do St John's - stolicy
wyspy. Wybór tanich hoteli jest ograniczony... ubogim trampom pozostaje właściwie tylko "Pigottsville Hotel" (tel. 462 0592)- mniej więcej w połowie drogi między lotniskiem i stolicą. Za "single" z łazienką na korytarzu płaci się 20 USD, "double" to koszt 40 USD. Nic nie udało się utargować mimo że byłem jedynym gościem... Atmosfera u Pigottów jest familijna - instytucja mieści się w piętrowym budynku w bocznej uliczce. W okolicy nie ma żadnych atrakcji - do najbliższej plaży kilka kilometrów. Ale takie M-3 pod palmą jak na zdjęciu znalazłem... Dla poruszania się po wyspie można oczywiście już na lotnisku wypożyczyć samochód (za jakieś 45 USD/dzień) ale najpierw wypada na podstawie swojego wykupić za 20 USD lokalne prawo jazdy. Potem pamiętać, że w państwie Antigua & Barbuda jeździ się lewą stroną drogi i być przygotowanym na to. że nie ma tu żadnych drogowskazów. |
|
Zwiedzanie wyspy turyści rozpoczynają oczywiście od St. John's. Wieże anglikańskiej katedry Św. Jana górują ponad zabudową stolicy, wśród której, szczególnie na peryferiach można jeszcze znaleźć sporo tradycyjnych, drewnianych i malowanych pastelowymi kolorami domków... | |
Podstawowym
źródłem dochodów kraju jest obsługa turystyki morskiej. Pierwszy
statek pasażerski z 700 turystami zacumował tu 20 lat temu. Na rok 2002
zapowiedziano regularne wizyty kolosa "Radiance of the Seas" przywożącego
jednorazowo 3500 pasażerów. Więcej
o podróżowaniu statkami pasażerskimi po Karaibach napisałem na osobnej
stronie: Statkiem po Karaibach. Niestety wypada tu również wspomnieć, że tłumy przybywających statkami Amerykanów wpływają niekorzystnie na mentalność tubylców i... powodują wzrost cen usług.... |
|
Niemal
codziennie po obu stronach portowego molo cumują pasażerskie kolosy.
Na główną ulicę miasteczka wysypują się z nich setki turystów. Zaraz
za bramą polują na nich kierowcy taksówek i mikrobusów oferujący prywatne
wycieczki po wyspie, dojazd do wybranych plaż i ośrodków sportów wodnych.
Zachęcają pokazując kolorowe zdjęcia. Potrafią być dość natarczywi. I
właśnie dlatego stoją tu policjanci, pilnujący porządku i mający oko na
miejscowych kieszonkowców. Zaraz obok portu turyści ze statków znajdują zespół starannie odrestaurowanych zabytkowych budynków Redcliffe Quay. Niegdyś był to ośrodek handlu sprzedawanym do Europy trzcinowym cukrem i kawą. Obecnie mieszczą się tu restauracje, bary i wolnocłowe sklepy z biżuterią, kosmetykami i alkoholami. Dla wielu amerykańskich pasażerów z białych wycieczkowców żegluga po Karaibach jest w dużej mierze turystyką zakupową. A statkowe gazetki zawsze zamieszczają anonse typu: "... do USA możesz bez dodatkowych opłat celnych wwieźć maksymalnie: ...." |
|
Tu właśnie po raz pierwszy spotkałem "Mandalay" - pasażerski żaglowiec kursujący regularnie po Południowych Karaibach aż do Grenady. Jego zaletą jest to, ze zabiera tylko kilkudziesieciu pasażerów. Pierwszy wariant mojej podróży przewidywał poznawanie tej części Karaibów z pokładu tego właśnie żaglowca. Cierpliwie czekałem na ogłoszenie ceny "last minute" dla konkretnego rejsu. Ogłosili 10 dni przed rejsem. Ale nawet ta cena po dodaniu opłat portowych i tax przekraczała 1000 USD. Zrezygnowałem i postanowiłem przemieszczać się miedzy wyspami samolocikami LIAT-u. I nie żałuję, bo na poszczególnych wyspach mogłem zatrzymywać się na dłużej niż 1 dzień. | |
We wschodniej części St John's przy market Street wybudowano nowy, czyściutki i... niemal pozbawiony folkloru bazar. Nieopodal, w tej samej ulicy znaleźć można także i takie sklepy jak ten. W takich właśnie "supermarketach" zaopatruje się miejscowa ludność i... zagraniczne trampy. Przykładowe ceny w "karaibach": kilo chleba: 6,50, butelka fanty 0,5l-3,50, kostka margaryny - 2,50, funt bananów - 2,50, funt żółtego sera -9, pocztówka - 1,50 | |
W ulicach
stolicy znaleźć można wiele przykładów kolonialnej architektury.
W budynku dawnego sądu u zbiegu Long i Market Street mieści się miejscowe muzeum z ekspozycją przyrodniczą, historyczną i etnograficzną. Oficjalnie wstęp jest tu bezpłatny, ale zagranicznych turystów prosi się o "donations" w wysokości 2 miejscowych dolarów. |
|
Najbardziej
okazały budynek stolicy - katedra Św. Jana powstał w 1843 roku na miejscu
wcześniejszego kościoła z XVII wieku uszkodzonego przez trzęsienie
ziemi. Wnętrze katedry jest bardzo skromne, a zegary na wieży stoją już od
bardzo dawna...
Po obejrzeniu ciekawostek stolicy (co ze zwiedzaniem muzeum może zabrać piechurowi maximum 2-3 godziny) pora wybrać się na prowincję. Najciekawsza jest południowo-wschodnia cześć wyspy. Szosa na wschód prowadzi do Betty's Hope - dobrze zachowanego kompleksu budynków plantacji trzciny cukrowej z 1674 roku. Podążając dalej w kierunku wschodnim aż do wybrzeża dotrzemy do krajobrazowej atrakcji - tzw. Devils Bridge - malowniczo uformowanych skał, które szczególnie efektownie prezentują się mając w tle wzburzony ocean. Jeszcze ciekawsza trasa prowadzi na południowy wschód - do Nelson's Dockyard i English Harbour. |
|
Najważniejszym zabytkiem na Antigua jest bez wątpienia Nelson's Dockyard czyli baza Nelsona - późniejszego słynnego admirała, który służył tu w pierwszych latach swej oficerskiej kariery. W bazie zachowała się stocznia remontowa, magazyny, kwatery oficerów i żołnierzy. Dla wygody turystów część obiektów adoptowano na muzeum, hotel i restaurację. Historyczne nabrzeża pełnią teraz rolę jachtowej mariny. Na pewno warto to miejsce zobaczyć! Z innych zabytków wyspy należy wymienić stary budynek właścicieli plantacji "Harmony Hall" z 1843 roku w którym współcześnie urządzono restaurację oraz Clarence House - stylową brytyjską rezydencję z końca XVIII wieku - obecnie ma tu swoją siedzibę gubernator. |
|
A teraz deser... Zerknijcie na mapę. Na południu wyspy zaznaczony jest na niej English Harbour. To malownicza zatoka prawie całkiem zamknięta ufortyfikowanym cyplem. W czasach gdy na Karaibach grasowali piraci i trwały walki o prawa własności kolonialnej poszczególnych wysp tu z powodzeniem chroniły się brytyjskie okręty. Ufortyfikowane i obsadzone wojskiem było też wzgórze po wschodniej stronie zatoki - Shirley Heights. To tam teraz wjeżdżają mikrobusami turyści. Nie tyle po to by oglądać resztki koszar ile by nacieszyć oczy wspaniałą panoramą która się tu otwiera. Oto ona: | |
Odlatując pod
wieczór z Antigua małym samolotem miałem jeszcze na pożegnanie okazję
popatrzeć na to wyjątkowe miejsce z nieco innej perspektywy. Tak wygląda
English Harbour oglądany przez iluminator samolotu: oświetlony ostatnimi
promieniami zachodzącego słońca.
W odległości kilkuset kilometrów na południe czekała teraz na odkrycie Dominika - najbiedniejsza i najbardziej zielona wyspa w łańcuchu Małych Antyli. Ale o niej napisałem już na kolejnej stronie.... |
|
Powrót do głównej strony o Południowych Karaibach: |
Przejście do strony "Kraje i krajobrazy świata"
Powrót do głównego katalogu Przejście do strony "Moje podróże"