Nigdy nie myślałem o tym, aby zostać dziennikarzem. Choć moją pierwszą, pisaną odręcznie gazetkę stworzyłem będąc jeszcze chłopcem. Jak widać przetrwała do dziś, a nazywała się "Wiadomości Brukowe" (skąd my to znamy?...) |
Piszę do prasy od blisko pięćdziesięciu lat - o moich wędrówkach po świecie, o tym jak tanio i ciekawie podróżować i o krajach, które odwiedziłem. Zawsze podkreślam, że moje dziennikarstwo zrodziło się dla realizowania kolejnych podróży, a nie podróże dla dziennikarstwa. Honoraria za artykuły (choć były to często kwoty wręcz symboliczne ) stanowiły jednak zawsze dodatkowe źródło pieniędzy przeznaczanych na podróże. Nigdy nie miałem legitymacji prasowej, ale czasem udawało mi się przed wyjazdem zdobyć zaświadczenie o współpracy z redakcją, które pomagało mi potem w różnych, czasem zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach - i to się też liczyło! Liczyła się także satysfakcja - w czasach, gdy nie było jeszcze na rynku dobrych przewodników z moich drukowanych w prasie doświadczeń korzystały tysiące wyruszających w świat polskich pasjonatów... Pojawienie się i żywiołowy rozwój internetu stworzył mi zupełnie nowe możliwości dzielenia się ze światem moimi podróżniczymi doświadczeniami. O zaletach internetowych publikacji napisałem na stronie Po co stworzyłem... |
|
Mój pierwszy artykuł ukazał się w maju 1974 roku w "Dzienniku Bałtyckim"; nosił tytuł "Pucybuci i globtrotterzy" i prezentował wrażenia ze Stambułu. Zapoczątkował on okres mojej kilkuletniej współpracy z tym dziennikiem. Moje materiały drukowane były wyłącznie w sobotnio-niedzielnym magazynie "Rejsy". W latach 1974-1983 ukazało się tam blisko 140 moich artykułów opatrzonych dumnym dopiskiem "Korespondencja własna". Ten dopisek wywoływał zawsze uśmiech na mojej twarzy - sugerował, że gazetę stać na własnego korespondenta podróżującego do dalekich krajów... A przecież gazeta nigdy nie dofinansowywała moich podróży - dopiero po powrocie do kraju i napisaniu "korespondencji własnej" otrzymywałem bardzo skromne honorarium - tzw. "wierszówkę". Artykuły ilustrowane były czarno-białymi zdjęciami, które robiłem podczas podróży moim aparatem "Smiena" i odbijałem u kolegi na amatorskim powiększalniku. Ich jakość pozostawiała niestety wiele do życzenia - wpływała na to również niezbyt wyrafinowana technologia drukarska tamtych czasów... Z moimi materiałami obchodzono się bez ceregieli - wycinano często spore fragmenty tekstu nie zastanawiając się, jaki to będzie miało skutek dla całości, wstawiano inicjały w miejscach zupełnie przypadkowych. Zdarzało się, że mój artykuł czekał w kolejce do druku nawet miesiąc ("...jest dobry, ale pan rozumie, w pierwszej kolejności musimy drukować zawodowych dziennikarzy..."). Gdy zmienili się ludzie w redakcji i sytuacje takie zaczęły się powtarzać coraz częściej - poszedłem do konkurencji. Do "Dziennika Bałtyckiego" wróciłem po kilku latach, gdy ponownie zmieniło się kolegium redakcyjne. W latach 1987 - 1991 ukazało się w tej gazecie kolejnych 31 artykułów. |
||
|
Wydawany w Gdańsku dziennik "Głos Wybrzeża" zamieścił kilkanaście moich artykułów w latach 1985-86. Były to w większości relacje z podróży do Południowej Ameryki. |
|
|
W "Rzeczpospolitej" zamieszczałem najpierw krótkie materiały informacyjne. Dopiero gdy okazało się, że technologia pozwala na reprodukowanie dobrej jakości czarno-białych zdjęć z moich slajdów zaoferowałem redakcji obszerniejsze artykuły - ukazało się ich od roku 1996 kilkadziesiąt. Z "Rzeczpospolitą" - wydawaną już w kolorze współpracowałem do 2012 roku. Szesnaście lat to szmat czasu! |
|
|
Publikowanie materiałów w dziennikach miało swoje wady: ograniczoną objętość materiału, wycinanie porad dla trampów, które próbowałem przemycać między wierszami , brak możliwości zamieszczania kolorowych fotografii z robionych przeze mnie slajdów... W 1977 roku wysłałem swój pierwszy materiał ("W pionierkach na Kilimandżaro") do "IMT Światowid" - miesięcznika wydawanego w Warszawie i od tego momentu rozpoczęła się moja współpraca z ilustrowanymi magazynami o zasięgu ogólnopolskim. W IMT do momentu jego sprzedaży ukazało się kilkadziesiąt moich artykułów. Po zakupie IMT przez biuro "Mikos" magazyn zmienił format i szatę graficzną - opublikowałem w nim kilkanaście następnych materiałów. Gazeta jednak upadła. |
|
Linię programową IMT kontynuował wydawany w latach 1992-93 przez spółkę Sanmedia "Magazyn Turystyczny" - w gazecie tej zdążyło się ukazać 9 materiałów - głównie z Dalekiego Wschodu i Oceanii. Pismo zamknięto. |
|
![]() |
Potem profil programowy dawnego IMT kontynuował częściowo miesięcznik "Świat i Podróże", w którym zamieściłem kilka materiałów. Niestety pismo zmieniło profil eksponując turystykę krajową - wkrótce je zamknięto. |
![]() |
Z moich podróży przywoziłem znacznie więcej ciekawego materiału niż był w stanie zamieścić jeden, wydawany tylko raz na miesiąc magazyn, dlatego szukałem możliwości publikacji w różnych redakcjach. "Zapomniane Bagamojo" - tak nazywał się mój pierwszy artykuł zamieszczony w miesięczniku "Poznaj Świat". Ukazał się we wrześniu 1977 roku. Kolejne materiały ukazywały się w latach 1978 i 1979. Współpracę z redakcją "Poznaj Świat" podjąłem na nowo w 1996 roku, w chwili, gdy obok geografii i ekologii w magazynie zaczęły pojawiać się także artykuły o tematyce turystycznej. Współpraca ta niestety wygasła wraz ze zmianami personalnymi w redakcji i pogarszającą się sytuacją finansową pisma... Na pożegnanie wymuszono na mnie podpisanie bardzo niekorzystnej umowy autorskiej - to nie było przyjemne. |
![]() |
Biznesmeni też podróżują... Redakcja tego prestiżowego magazynu zamieściła w latach 1996-98 kilka moich artykułów traktujących o ciekawych regionach turystycznych i sposobach podróżowania. Niestety kolumnę na której ukazywały się te materiały zlikwidowano... |
![]() |
Przez kilka lat pisałem także artykuły w języku angielskim do "Globe" - biuletynu londyńskiego Klubu Globtrottera wydawanego co dwa miesiące w Londynie. Ukazało się tam bodaj 15 moich artykułów. Traktowałem to jako działalność społeczną na rzecz światowego trampingu... |
W roku 1998 na polskim rynku prasowym pojawiły się nowe ilustrowane magazyny o tematyce podróżniczo-turystycznej. Cechuje je doskonała szata graficzna i staranny dobór artykułów. Od powstania współpracowałem z magazynem "Podróże". - Przygotowałem dla nich między innymi 21-odcinkowy cykl artykułów o wykorzystaniu światowych zasobów internetu przy planowaniu podróży... Wygląda na to, że byłem pierwszym na taką skalę polskim popularyzatorem internetowego podróżowania. W "Podróżach" kilkakrotnie zmieniano skład redakcji, honoraria były coraz skromniejsze, nasza współpraca wygasła po 2012 roku... |
Przejście do strony "Moje podróże" Back to main travel page